To był Jorge Blanco, aktor grający Leona w serialu Violetta. Zdziwiło mnie to. Pewnie każda dziewczyna byłaby szczęśliwa, że spotkała kogoś takiego. Ja tam byłam zła. W końcu mnie oblał i zniszczył moją komórkę. Nagle przypomniałam sobie o kostkach lodu pod moją bluzką. Szybko wyciągnęłam bluzkę ze spodni i zaczęłam ruszać koszulką by wyleciały. Widziałam, że aktor się lekko śmiał. Chyba próbował powstrzymać śmiech, ale coś mu to nie wychodziło.
- Hahaha bardzo śmieszne - powiedziałam sarkastycznie
- Przepraszam, ale wyglądasz bardzo zabawnie - rzekł chłopak
- Ciekawe jakbyś się czuł gdybym oblała Cię kawą a kostki lodu wpadłyby Ci pod ubranie. To nie byłoby za fajnie, co nie? - zapytałam
- Wiesz kim ja jestem? Każda dziewczyna na Twoim miejscu skakałaby ze szczęścia. - powiedział i lekko się uśmiechnął
- Tak wiem kim jesteś, ale ja nie należę do tych dziewcząt, które są fanem arogantów - odpyskowałam.
- Nawet mnie nie znasz. Nie masz prawa mnie oceniać. Nie pozwolę sobie na to - rzekł zdenerwowany Jorge.
- Może i masz rację, ale co teraz z moim telefonem? - spytałam i pomachałam komórką przed twarzą chłopaka. Była cała mokra.
- Okej spotkajmy się tu jutro o 16. Przyniosę Ci nowy telefon. Taki sam, może być - zapytał chłopak i wziął mój telefon.
- No dobrze, ale bądź na czas. Nie spóźnij się gwiazdeczko - powiedziałam po czym odeszłam i zostawiłam chłopaka samego. Kiedy byłam już jakieś 100 m od parku odwróciłam głowę by zobaczyć czy Jorge nadal jest w tamtym miejscu. Już go nie było. Wchodząc do domu czułam się zła i poniżona. Mój tata i Vanessa wrócili wcześnie z pracy na obiad.
- Co się stało?- zapytał tata
- Taki jeden pajac mnie oblał. Ale nic takiego się nie stało-odpowiedziałam i poszłam do siebie do pokoju osuszyć się przed obiadem. Reszta dnia minęła bardzo szybko. Po obiedzie poszłam do pokoju i zaczęłam serfować po internecie. Na początek weszłam na Twittera. Może tam jakiś aktor dodał coś o Violetcie. Zaczęłam przeglądać listę tweetów. Moją uwagę przykuł wpis Jorge Blanco. Mówił tak: Na początek napięcie na planie a teraz muszę odkupić telefon jakieś obcej lasencji. Gdybym chociaż znał jej imię...
Kiedy to przeczytałam zaczęłam chichotać. Nie wiem czemu, ale ten wpis mnie ucieszył, chociaż i tak za nim nie przepadam. Kilka minut później odłożyłam laptopa i zeszłam na kolację. Później zasnęłam. Następnego ranka obudziły mnie promienie słońca. Założyłam na siebie kolorową sukienkę w kwiaty i żółte baleriny. Zaczęłam rozczesywać swoje długie włosy. Ostatecznie zostawiłam je rozpuszczone. O nie. Przypomniało mi się nagle, że dziś po południu spotykam się z tym kretynem. Mam nadzieję, że odda mi mój telefon. Po śniadanku ogarnęłam trochę w pokoju. Znowu byłam sama w domu. Szkoda. Po obiedzie wyruszyłam do parku w umówione miejsce. Spojrzałam na zegarek jest już 16 a chłopaka nadal nie ma. Pół godziny później jaśnie pan się pojawił.
- Przepraszam Cię, że się spóźniłem ale wiesz sprawy na planie. Tu masz swój telefon - rzekł Jorge i uśmiechnął się do mnie promiennie. Wręczył mi telefon. Powiedziałam dziękuję i odwróciłam się. Już miałam iść, ale Jorge złapał mnie za rękę i spytał...
~K.E.M
***
Oto dodajemy kolejny rozdział. Mamy nadzieję, że się podobał. Prosimy o obserwowanie, dawanie +1 i komentowanie. POZDRAWIAMY
Świetny! Z niecierpliwością czekam na nexta! ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny blog bardzo podoba mi się wasza historia :-)
OdpowiedzUsuńSupcio
OdpowiedzUsuń