- Jak brzmi Twoje imię? - zapytał Jorge głęboko wpatrując się w moje oczy.
- Sorry, ale się spieszę - powiedziałam i wyrwałam swoją rękę. Zaczęłam biec w stronę domu. Gdy już dobiegłam na znaną mi ulicę zorientowałam się, że nie mam bransoletki. Ona była dla mnie bardzo ważna, dostałam ją od babci. Czuję, że już nic mi po niej nie zostało. Może gdy wyrwałam rękę Jorgowi cenna dla mnie biżuteria gdzieś spadła. Szybko pobiegłam do parku i zaczęłam jej szukać. Poszukiwania nie przyniosły efektu. Zrezygnowana wróciłam do domu. Wchodząc do kuchni zauważyłam tatę z Vanessą.
- Córko, wszystko w porządku?? - spytał ojciec
- Tak, tak - powiedziałam sztucznie się uśmiechając
- Za dwadzieścia minut będzie kolacja. Mam nadzieję, że zjesz z nami - odparła Vanessa
- Dobrze, będę - odpowiedziałam. Kiedy weszłam po chwili do swojego pokoju do moich oczu zaczęły napływać łzy. Ta bransoletka była na prawdę dla mnie ważna. Nagle ku mojemu zdziwieniu ktoś zapukał do drzwi. Szybko przetarłam oczy, by nie było widać, że płakałam.
- Proszę - powiedziałam drżącym głosem.
- Wszystko w porządku, Lena? - zapytała dziewczyna ojca.
- Tak, wszystko gra - skłamałam
- Na pewno?? Kiedy weszłaś do domu byłaś jakaś taka smutna i przygnębiona - wyjaśniła Vanessa - Chciałabym wiedzieć o co chodzi.
- Nie, nie ma potrzeby. Jest doskonale. - odparłam i próbowałam zdobyć się na jakiś uśmiech
- Mi możesz powiedzieć, zaufaj mi, proszę - powiedziała Vanessa i pogłaskała mnie po ramieniu.
- Zgubiłam bransoletkę, która... - zaczęłam, ale przerwała mi narzeczona ojca.
- O jakąś głupią biżuterię jesteś smutna?? Jutro mogę Ci kupić taką samą - odpowiedziała stanowczo Vanessa.
- Ale to nie jest jakaś tam bransoletka. To pamiątka po mojej zmarłej babci. Nic mi już po niej nie zostało - krzyknęłam powstrzymując łzy.
- Przepraszam, nie wiedziałam. Uśmiechnij się, będzie dobrze a teraz pewnie jesteś głodna, chodź na kolację - odrzekła kobieta i przytuliła mnie. Następnie wyszła zostawiając mnie samą. Po chwili stwierdziłam, że na serio jestem bardzo głodna. Zeszłam na dół i zajęłam miejsce na przeciwko Vanessy, która akurat opowiadała o swojej pracy. Mówiła coś, że bardzo dobrze pracuje jej się z jakimiś sławnymi osobami. Nie wiem dokładnie z kim ona współpracuje. Byłam zajęta jedzeniem i nowym telefonem, który dał mi Jorge. Może chłopak nie jest taki zły jak początkowo mi się wydawało. Nagle usłyszałam głos taty.
- O czym tak myślisz?? - zapytał mężczyzna
- Coo?? A nie tak sobie rozmyślam - odrzekłam zdecydowanie
- Jak Ci minął dzień, kochanie?? - dopytywał się tata. - Poznałaś kogoś?? - dodał
- A dobrze. Nie, nikogo nie poznałam - wytłumaczyłam. Nie chciałam mu mówić o Jorge. I tak już pewnie więcej go nie zobaczę.
- Szkoda, może byś się tak nie nudziła - powiedział ojciec
- Nie jest źle. Idę do pokoju, jestem zmęczona - powiedziałam i poszłam po schodach do góry.
- Dobranoc, kochanie - powiedzieli równo Van i tata. Szkoda tylko, że krzyknęli.
- Dziękuję i nawzajem - odpowiedziałam. Najpierw poszłam do toalety ogarnąć się przed snem. Następnie zamknęłam drzwi od balkonu i położyłam się do łóżka. Nawet nie chciało mi się sprawdzać nowinek na stronce dla fanów "Violetty". Od razu zasnęłam. Na następny dzień obudziłam się rześka i wypoczęta. Poszłam do łazienki się umyć i ogólnie ogarnąć. Ubrałam się w sukienkę w różowe kwiatki, która sięgała mi przed kolana. Na nogi włożyłam kremowe koturny. Moje długie włosy pozostawiłam rozpuszczone. Po chwili usiadłam na krańcu łóżka i wyciągnęłam telefon. Zadzwoniłam do swojej mamy. Wiem, że nie powinnam. Nie mam z nią dobrego kontaktu. Dopiero po czwartym sygnale odebrała.
- Halo?? Mama?? - spytałam bo nie byłam do końca pewna czy to na pewno ona.
- Kto mówi?? - zapytał znajomy głos
- To ja, Lena - odpowiedziałam
- Po co dzwonisz?? - spytała kobieta
- Chciałam z Tobą porozmawiać, stęskniłam się za Tobą - powiedziałam
- Nie dzwoń do mnie, nie wiesz że pracuję?? - odpowiedziała stanowczo mama. - Nie mam czasu na Twoje wymysły - dodała po czym rozłączyła się. Bardzo mnie to zabolało. Łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach. Myślałam, że ta rozłąka ją chociaż trochę zmieni, ale niestety myliłam się. Nagle zadzwonił nowy telefon. Myślałam, że to mama chce się pogodzić. Okazało się, że dzwoni Vanessa.
- Cześć, stało się coś?? - spytałam zdezorientowana.
- Nie, nic poważnego. Zapomniałam wziąć dokumentów z domu. Mogłabyś mi je dostarczyć?? Bardzo Cię proszę - powiedziała mi kobieta
- Dobrze, tylko powiedz mi gdzie mam iść - rzekłam
- Już Ci mówię - zaczęła Van. Po chwili adres jej pracy miałam na kartce. To nie było daleko. Postanowiłam tam pójść. Wzięłam dokumenty i poszłam pod wskazany mi adres. Idąc przez ulicę nuciłam sobie "En mi mundo". Kiedy doszłam z dokumentami na miejsce stanęłam nieruchomo, po prostu oniemiałam. Byłam bardzo zaskoczona, że to miejsce jest akurat miejscem pracy Vanessy.
~K.E.M
***
Mamy nadzieję, że rozdział się podobał. Prosimy o komentowanie, obserwowanie i dawanie +1. WAŻNE. Kolejny rozdział dodamy jak będzie 5 KOMENTARZY. Pozdrawiamy :p
Kocham takie szantaże. xD
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. :)
Czekam na nexta. :D
I mogłybyście wyłączyć weryfikacje obrazkową. :3
Waszego bloga odkryłam dzisiaj i muszę przyznać,że bardzo mi się spodobał. :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :D
OdpowiedzUsuńWasz blog bardzo przypadł mi do gustu nie mogę się doczekać następnego rozdziału :33
Super rozdział bardzo podoba mi się wasz blog piszcie dalej! ;)
OdpowiedzUsuńKocham <3 Prosze o następny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńPiszcie dalej.
OdpowiedzUsuńCiekawe :))
OdpowiedzUsuńSuper jestem fankami waszymi i Kanny z Opowiadania Violetta.
OdpowiedzUsuńEkstra, piszcie daleej!! :3 :) <3