sobota, 21 września 2013

ROZDZIAŁ VI CZĘŚĆ I

      To byli Facu, Xabi, Mechi, Martina i Clara. - ucieszyła się na ich widok, ale się trochę speszyłam. Nie wiedziałam co mam zrobić
-To jest Lena - odpowiedział aktor siedzący obok mnie.
- Hej - powiedziałam zdenerwowana. Przybysze odpowiedzieli mi tym samym i zajęli miejsca przy stoliku. Ja siedziałam pomiędzy Ruggero a Mercedes Lambre.
- Co tam u Ciebie?? - zapytała się mnie blondynka
- A okej, może być - rzekłam. Nie mogłam uwierzyć, że siedzę sobie a takim Maxim czy Violettą. - Jak wam idzie kręcenie serialu?
- Już niedługo kończymy zdjęcia- odezwała się Clara - Rug jak się poznaliście?
- A no wiesz, szybko. Lena przyszła na plan zanieść dokumenty stylistce i tak jakoś wyszło. - odpowiedział chłopak i zaśmiał się bardzo głośno. Czułam się zarumieniona.
- A tak w ogóle gdzie jest Jorge?- spytała się Martina
- Znalazł jakąś bransoletkę, którą zgubiła nieznana dziewczyna czy jakoś tak - powiedział Facundo a ja wyplułam koktajl na Ruggero.
- O mój Boże strasznie Cię przepraszam - zaczęłam nerwowo go przepraszać a chłopak był ubawiony tą sytuacją.
- Nic się nie stało to tylko truskawki - odpowiedział chłopak i ścierał koktajl z ubrania. Wszyscy wybuchnęli niekontrolowanym śmiechem.
- Na prawdę bardzo mi przykro - odrzekłam i wybiegłam z kawiarni. Szybko poszłam w kierunku parku. Odwróciłam się na chwilkę do tyłu aby upewnić się, że nikt za mną nie biegnie. Gdy nagle wpadłam na czyiś tors i upadłam na ziemię. Wpadłam na Jorge Blanco. Tylko tego mi brakowało - pomyślałam w głowie. Chłopak wyciągnął swoją rękę abym mogła wstać, ale ja pociągnęłam za dłoń i Jorge upadł obok mnie.
Nagle wybuchnęliśmy totalnym śmiechem.
- Ałł moje kolano, strasznie boli - powiedział mężczyzna chwytając się za obolałe miejsce.
- Nic Ci się nie stało?? - zapytałam zdenerwowana

wtorek, 17 września 2013

ROZDZIAŁ V

      To był plan serialu "Violetta". Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Weszłam głębiej. Po chwili zaczęłam zauważać znane twarze, na przykład aktora grającego postać Pabla, Martinę, Mechi, Facundo. Chciałam do nich podejść, przywitać się, ale ostatecznie nie zrobiłam tego. Za bardzo się wstydziłam. Każdy gdyby był na moim miejscu też by si wstydził. Nagle przypomniało mi się o dokumentach, które muszę dostarczyć. Tylko gdzie ja mam jej szukać?? - zapytałam w myślach. Postanowiłam pójść prosto przed siebie i skręciłam w pierwszy lepszy korytarz. Po chwili nie wiem w jakim miejscu się znalazłam. Oślepiło mnie jakieś światło. Próbowałam zakryć oczy ręką, ale światło było zbyt mocne. Zaczęłam nerwowo mrugać oczami. Z rąk wypadła mi teczka. Koło mnie tańczyło kilka osób, jedna z nich mnie popchnęła do tyłu w taki sposób, że zaczęłam spadać. Upadłabym na ziemię, gdyby nie to że ktoś mnie złapał w locie. Moje uda leżały na jego kolanach. Jedną ręką podtrzymywał mi głowę a drugą trzymał w talii. To był Ruggero ten aktor co gra Federico w serialu. Nie mogłam w to uwierzyć. Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę. Nagle wszyscy zaczęli patrzeć w naszą stronę. Nie powiem trochę się skrępowałam. Po chwili już stałam na nogach. Postanowiłam szybko zejść z planu. Po chwili zaczęłam szukać Vanessy, ale zauważyłam, że nie mam ze sobą teczki, no nie pewnie zostawiłam ją na tym planie. Ale wstyd. Nagle ktoś chwycił mnie za ramię.
- To chyba Twoje - powiedział Rugerro i podał mi teczkę.
- Dziękuję Ci bardzo, zapomniałam o niej z tego wszystkiego - odpowiedziałam
- Czemu tak szybko uciekłaś? - zapytał chłopak a ja się uśmiechnęłam
- Trochę mi się głupio zrobiło jak przeszkodziłam wam na tym planie, wstyd z lekka - wydukałam lekko czerwona
- Ale nic się nie stało. Możesz częściej mi przeszkadzać - odpowiedział chłopak. No nie wierzę, czyżby Rug ze mną flirtował?
- Czy widziałeś gdzieś może Vanessę Gomez, stylistkę? - powiedziałam tak, ponieważ chciałam jak najszybciej zmienić temat.
-Tak, wiem kto to. Zaprowadzę Cię do niej - rzekł towarzysz. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę nieznanych mi korytarzy planu. Po chwilce znalazłam się obok narzeczonej mojego ojca. Kobieta uśmiechnęła się promiennie na mój widok i powitała mnie. Podałam jej teczkę.
- Bardzo Ci dziękuję, widzę że poznałaś już Ruggero - powiedziała kobieta i uśmiechnęła się do naszej dwójki.
- Spotkaliśmy się przez przypadek. Weszła na scenę i ... -zaczął Rug, ale nie chciałam by ktoś to wiedział więc mu przerwałam w pół słowa.
- Nie musisz znać szczegółów - westchnęłam i spłonęłam rumieńcem co najwyraźniej rozbawiło chłopaka.
- Dobra, dobra porozmawiamy później. Jeszcze raz Ci dziękuję i przepraszam, ale muszę wracać do pracy. W końcu za coś mi płacą. - odrzekła Vanessa i pożegnała się ze mną. Zostawiła mnie sama z Rugiem. Zapadła niezręczna cisza.
- A jak masz w ogóle na imię? - spytał się chłopal
- Jestem Lena. Ty nie musisz mi się przedstawiać. Wiem kim jesteś - odrzekłam
- Ah tak? - dodał chłopak uśmiechając się do mnie w czarujący sposób.
- Ale z tego co piszą w gazetach rzecz jasna - powiedziałam
- Mhmm no dobrze Lena - powiedział Rug
- Wiesz co fajnie się gadało, ale ja muszę już wracać do domu - powiedziałam chociaż wiedziałam, że nie muszę za szybko się pojawiać w miejscu zamieszkania.
- Ojj proszę zostań, proszę Cię bardzo. Zawsze po zdjęciach idziemy na koktajl do pobliskiej kawiarni. Chodź z nami. Będzie miło. Poznasz przy okazji innych aktorów. A tak w ogóle jesteś pierwszą dziewczyną, która ze mną tam pójdzie. Poza planem. Zgódź się, proszę - westchnął Rug.
- Ohh, no dobrze na pewno nie będę wam przeszkadzała? - zapytała z cieniem zwątpienia
- Mi nigdy nie będziesz przeszkadzać. - odparł chłopak i wyszczerzył się do mnie. Poczułam się lekko zmieszana.
- No okej, chodźmy już - odpowiedziałam. Kiedy nasza dwójka opuściła budynek poczułam na swoich plecach Ruggero. Jego ręka prowadziła mnie do celu. Nie żeby mi to przeszkadzało tylko, że to było trochę krępujące. Poczułam dreszcze na moich plecach. Po jakiś trzech minutach doszliśmy do kawiarni. To była dobrze znana mi kawiarnia, z której nie miałam zbyt dobrych wspomnień. Ciekawe czemu. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.
- Może zajmiemy ten stolik? - spytał chłopak i wskazał palcem na miejsce. - Jaki chcesz koktajl?? - dodał Rug.
- może być truskawkowy-odpowiedziałam a chłopak poszedł do kasy kupić nam nasze soki. Po chwili przyszedł do nas z dwoma napojami. Chciałam już zacząć pić, lecz po jakimś momencie zaczęli się do nas przysiadać...

~K.E.M

***

Macie tutaj kolejny rozdział, to już piąty. Dziękujemy za wszystkie komentarze. Bardzo przepraszamy, że ostatnimiczasy nie dodajemy zbyt dużo postów, no ale sami rozumiecie szkoła i w ogóle. Dzisiaj jedna z właściecielek a mianowicie M. ma urodziny. Więc sto lat !!!
Prosimy o komentarze, obserwowanie, dawanie +1. POZDRAWIAMY.

KOLEJNY ROZDZIAŁ = 10 KOMENTARZY

niedziela, 8 września 2013

ROZDZIAŁ IV

- Jak brzmi Twoje imię? - zapytał Jorge głęboko wpatrując się w moje oczy.
- Sorry, ale się spieszę - powiedziałam i wyrwałam swoją rękę. Zaczęłam biec w stronę domu. Gdy już dobiegłam na znaną mi ulicę zorientowałam się, że nie mam bransoletki. Ona była dla mnie bardzo ważna, dostałam ją od babci. Czuję, że już nic mi po niej nie zostało. Może gdy wyrwałam rękę Jorgowi cenna dla mnie biżuteria gdzieś spadła. Szybko pobiegłam do parku i zaczęłam jej szukać. Poszukiwania nie przyniosły efektu. Zrezygnowana wróciłam do domu. Wchodząc do kuchni zauważyłam tatę z Vanessą.
- Córko, wszystko w porządku?? - spytał ojciec
- Tak, tak - powiedziałam sztucznie się uśmiechając
- Za dwadzieścia minut będzie kolacja. Mam nadzieję, że zjesz z nami - odparła Vanessa
- Dobrze, będę - odpowiedziałam. Kiedy weszłam po chwili do swojego pokoju do moich oczu zaczęły napływać łzy. Ta bransoletka była na prawdę dla mnie ważna. Nagle ku mojemu zdziwieniu ktoś zapukał do drzwi. Szybko przetarłam oczy, by nie było widać, że płakałam.
- Proszę - powiedziałam drżącym głosem.
- Wszystko w porządku, Lena? - zapytała dziewczyna ojca.
- Tak, wszystko gra - skłamałam
- Na pewno?? Kiedy weszłaś do domu byłaś jakaś taka smutna i przygnębiona - wyjaśniła Vanessa - Chciałabym wiedzieć o co chodzi.
- Nie, nie ma potrzeby. Jest doskonale. - odparłam i próbowałam zdobyć się na jakiś uśmiech
- Mi możesz powiedzieć, zaufaj mi, proszę - powiedziała Vanessa i pogłaskała mnie po ramieniu.
- Zgubiłam bransoletkę, która... - zaczęłam, ale przerwała mi narzeczona ojca.
- O jakąś głupią biżuterię jesteś smutna?? Jutro mogę Ci kupić taką samą - odpowiedziała stanowczo Vanessa.
- Ale to nie jest jakaś tam bransoletka. To pamiątka po mojej zmarłej babci. Nic mi już po niej nie zostało - krzyknęłam powstrzymując łzy.
- Przepraszam, nie wiedziałam. Uśmiechnij się, będzie dobrze a teraz pewnie jesteś głodna, chodź na kolację - odrzekła kobieta i przytuliła mnie. Następnie wyszła zostawiając mnie samą. Po chwili stwierdziłam, że na serio jestem bardzo głodna. Zeszłam na dół i zajęłam miejsce na przeciwko Vanessy, która akurat opowiadała o swojej pracy. Mówiła coś, że bardzo dobrze pracuje jej się z jakimiś sławnymi osobami. Nie wiem dokładnie z kim ona współpracuje. Byłam zajęta jedzeniem i nowym telefonem, który dał mi Jorge. Może chłopak nie jest taki zły jak początkowo mi się wydawało. Nagle usłyszałam głos taty.
- O czym tak myślisz?? - zapytał mężczyzna
- Coo?? A nie tak sobie rozmyślam - odrzekłam zdecydowanie
- Jak Ci minął dzień, kochanie?? - dopytywał się tata. - Poznałaś kogoś?? - dodał
- A dobrze. Nie, nikogo nie poznałam - wytłumaczyłam. Nie chciałam mu mówić o Jorge. I tak już pewnie więcej go nie zobaczę.
- Szkoda, może byś się tak nie nudziła - powiedział ojciec
- Nie jest źle. Idę do pokoju, jestem zmęczona - powiedziałam i poszłam po schodach do góry.
- Dobranoc, kochanie - powiedzieli równo Van i tata. Szkoda tylko, że krzyknęli.
- Dziękuję i nawzajem - odpowiedziałam. Najpierw poszłam do toalety ogarnąć się przed snem. Następnie zamknęłam drzwi od balkonu i położyłam się do łóżka. Nawet nie chciało mi się sprawdzać nowinek na stronce dla fanów "Violetty". Od razu zasnęłam. Na następny dzień obudziłam się rześka i wypoczęta. Poszłam do łazienki się umyć i ogólnie ogarnąć. Ubrałam się w sukienkę w różowe kwiatki, która sięgała mi przed kolana. Na nogi włożyłam kremowe koturny. Moje długie włosy pozostawiłam rozpuszczone. Po chwili usiadłam na krańcu łóżka i wyciągnęłam telefon. Zadzwoniłam do swojej mamy. Wiem, że nie powinnam. Nie mam z nią dobrego kontaktu. Dopiero po czwartym sygnale odebrała.
- Halo?? Mama?? - spytałam bo nie byłam do końca pewna czy to na pewno ona.
- Kto mówi?? - zapytał znajomy głos
- To ja, Lena - odpowiedziałam
- Po co dzwonisz?? - spytała kobieta
- Chciałam z Tobą porozmawiać, stęskniłam się za Tobą - powiedziałam
- Nie dzwoń do mnie, nie wiesz że pracuję?? - odpowiedziała stanowczo mama. - Nie mam czasu na Twoje wymysły - dodała po czym rozłączyła się. Bardzo mnie to zabolało. Łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach. Myślałam, że ta rozłąka ją chociaż trochę zmieni, ale niestety myliłam się. Nagle zadzwonił nowy telefon. Myślałam, że to mama chce się pogodzić. Okazało się, że dzwoni Vanessa.
- Cześć, stało się coś?? - spytałam zdezorientowana.
- Nie, nic poważnego. Zapomniałam wziąć dokumentów z domu. Mogłabyś mi je dostarczyć?? Bardzo Cię proszę - powiedziała mi kobieta
- Dobrze, tylko powiedz mi gdzie mam iść - rzekłam
- Już Ci mówię - zaczęła Van. Po chwili adres jej pracy miałam na kartce. To nie było daleko. Postanowiłam tam pójść. Wzięłam dokumenty i poszłam pod wskazany mi adres. Idąc przez ulicę nuciłam sobie "En mi mundo". Kiedy doszłam z dokumentami na miejsce stanęłam nieruchomo, po prostu oniemiałam. Byłam bardzo zaskoczona, że to miejsce jest akurat miejscem pracy Vanessy.

~K.E.M

***
Mamy nadzieję, że rozdział się podobał. Prosimy o komentowanie, obserwowanie i dawanie +1. WAŻNE. Kolejny rozdział dodamy jak będzie 5 KOMENTARZY. Pozdrawiamy :p